Recenzja książki „Belladonna”
Na świecie występuje wiele rodzajów roślin. Jedne z nich posiadają właściwości lecznicze, a kontakt z innymi bywa śmiertelny w skutkach. Istnieją też takie, które łączą obie te cechy. Właśnie taka jest powieść „Belladonna” autorstwa Adalyn Grace, w nieodpowiedniej dawce zabierze Cię w miejsce, z którego nie ma powrotu.
Śmierć jest częścią życia, która fascynuje ludzkość od zarania dziejów. Powstało wiele dzieł opisujących formę, jaką przyjmuje. Dla niektórych jest cieniem zabierającym światło tętniące w ludzkim życiu, dla innych jest po prostu końcem, sprawiedliwym, lecz okrutnym. Bywają też tacy, którzy uważają, że jest istotą kapryśną, niezważającą na cierpienie innych. Jednak, dlaczego nie miałaby przybrać bardziej ludzkiej formy?
Signa Farrow, posiada osobliwą zdolność, która polega na przekraczaniu granicy żywych, wtedy może komunikować się ze zmarłymi oraz ich posłańcem. Od najmłodszych lat uważa swój dar za przekleństwo, gdyż zmuszona jest patrzeć, jak jej krewni nieustannie odchodzą, zabierani przez zbieracza dusz, a ona trafia pod opiekę różnych osób, które są bardziej zainteresowane jej spadkiem pozostawionym przez rodziców, niż nią samą. Postanawia przerwać to fatum i uwolnić się od prześladującej ją kostuchy. Jednak, żeby tego dokonać, musi rozwiązać tajemnice Thorn Grove i uratować z łoża śmierci cierpiącą na nieznaną chorobę kuzynkę. Czy będzie w stanie tego dokonać?
Książka „Belladonna” autorstwa Adalyn Grace przedstawia wspaniałą opowieść młodej kobiety, nie mogącej zaakceptować swoich zdolności i na siłę próbującej dopasować się w ramy społeczeństwa, które są dla niej widocznie za ciasne. Moim zdaniem na szczególną uwagę zasługuje główna bohaterka, ponieważ jej postać, z pozoru irracjonalna, ukazuje zachowanie typowe dla ludzkiego środowiska. Z obawy przed wykluczeniem stara się stać kimś zupełnie sobie obcym. Jej zdanie przestaje mieć znaczenie, kiedy różni się od reszty, a emocje są zależne od panującego w obecnej chwili nastroju. Każde spotkanie towarzyskie zamienia się w pole bitwy, gdzie najmniejsze potknięcie skutkuje utratą względów.
Najbardziej zaciekawiła mnie postać ponurego żniwiarza, którego czytelnik poznaje wraz z rozwojem fabuły. Początkowo jest tylko cieniem, lecz później staje się materialny i bardziej ludzki, niż można przypuszczać. Jako iż może obcować tylko z umarłymi, Signa, jako jedyny żywy człowiek jest dla niego prawdziwą zagadką: „Dla mnie jesteś pieśnią duszy, która nigdy nie znała muzyki. Światłem dla kogoś, kto znał tylko ciemność.”
Niezwykle mocno polecam tę powieść miłośnikom fantastyki. Czarujące opisy, nieoczekiwane zwroty akcji, niezwykłe uosobienie śmierci, ciągle narastająca ciekawość, wszystkie te czynniki sprawiają, że nie będziecie w stanie oderwać się od „Belladonny”, która zabierze was do innego świata.
Julia
Zafascynowała Cię jakaś książka? Pragniesz polecić ją komuś innemu? Podziel się swoimi wrażeniami w krótkiej recenzji.
Małgorzata Żmudzka